JESTEŚMY ESBE, AMBASADOR MATS SKOGSFORS
2020-10-06
Poznaj Matsa Skogsforsa, byłego dyrektora generalnego ESBE
Mats odziedziczył zainteresowanie projektowaniem po ojcu i studiował inżynierię w Borås. Po skończeniu szkoły w Borås zaczął studiować inżynierię na Asea (teraz ABB) w Västerås. Po dwóch latach nauki dostał stałą pracę w dziale ds. rozwoju ogniw paliwowych, ale dwa lata później stanął przed wyborem – starać się o inną prace lub wrócić do domu w Reftele. Mats wybrał drugą opcję, ponieważ jego ojciec niedomagał i rodzina zachęcała go do powrotu. Był to wybór, którego nie żałował.
Kiedy przejmowałeś firmę, ESBE miała portfolio produktów, które cieszyły się powodzeniem, ale zdecydowałeś się zainwestować w projektowanie. Dlaczego?
– Portfolio produktów było raczej nieduże i zasadniczo składało się wyłącznie z zaworów mieszających. Firma dobrze sobie radziła, zatrudniając blisko 30 pracowników, ale jak mówi stare powiedzenie: „nieszczęścia chodzą parami”. Mój ojciec zmarł w grudniu 1968 roku, tuż po tym, jak przejąłem stanowisko dyrektora generalnego, mistrz zmarł chwilę później, a jednocześnie kierownik produkcji wręczył swoje wypowiedzenie. Nagle ESBE stała się całkowicie nową organizacją z nowymi możliwościami. Kurt Hernod, nowy kierownik produkcji, pracował w branży opraw oświetleniowych, która koncentruje się na projektowaniu. Uważał, że nasze zawory mieszające wyglądały przestarzale. Skontaktowaliśmy się ze światowej sławy projektantem, Carlem-Arne Bregerem, a on wkrótce zaprojektował nasze nowe logo (używamy go do dziś) oraz był odpowiedzialny za lifting całej gamy naszych zaworów mieszających. Dzięki tej współpracy powstał również nowy termostatyczny zawór mieszający serii 20, który szybko stał się liderem rynku w Szwecji.
Inicjatywa projektowa okazała się uśmiechem losu. Na rynku pojawiły się splagiatowane produkty ESBE, ale w porównaniu z naszymi wyglądały archaicznie. Nowy projekt był tańszy w produkcji i na dodatek sprzedawał się lepiej.
Od tego czasu ESBE zawsze koncentrowała się na projektowaniu i rozwoju produktów.
Produkty ESBE były na przestrzeni lat dostosowywane do bieżących metod ogrzewania. Od drewna po olej, od oleju elektryczność i dalej w kierunku odnawialnych źródeł energii. Czy można powiedzieć, że zmniejszenie zużycia energii stało się podstawą firmy, gdy nowe produkty ujrzały światło dzienne?
– Tak, tak było. Jednocześnie asortyment produktów znacznie się powiększył. Wszystko zaczęło się w latach 70. XX wieku i trwa do tej pory, choć zawory mieszające nadal są jednym z naszych podstawowych produktów.
Najwyższym priorytetem były właściwości produktu, takie jak oszczędność energii, komfort i bezpieczeństwo. Chcieliśmy być kojarzeni z czymś więcej niż tylko czystą technologią. Klienci, którzy korzystali z naszych produktów, musieli odnieść korzyść z faktu, że wybrali produkt ESBE.
W roku 1983 ESBE zaoferowała pracownikom szansę na objęcie udziałów w firmie i zostania tym samym jej udziałowcami. W sumie oddano 10% udziałów. Powtórzyliśmy to kilka lat później, oferując kolejne 10%, a nowi pracownicy nadal mają możliwość kupna udziałów. To niespotykane w przypadku firmy inżynierskiej. Dlaczego podjąłeś taką decyzję?
– W ESBE zawsze dbamy o naszych pracowników. Tak się dzieje, gdy mieszkasz i pracujesz w małej wiosce. Ludzie znają się, bo ze sobą pracują lub są spokrewnieni. Podczas recesji musieliśmy zwolnić kilku pracowników i chcieliśmy wykazać się troską i zaangażowaniem. Proces zwolnień był bolesny i choć większość z pracowników zatrudniliśmy ponownie kilka lat później, czuliśmy że trzeba zrobić więcej.
W tym czasie fundusze świadczeń dla pracowników były gorącym tematem i to przekonało mnie jeszcze bardziej, że część zysków powinna trafić do tych, którzy pomogli je stworzyć – zamiast pieniędzy wpłacanych do takiego funduszu. Opcja sprzedaży firmy, w wielu przypadkach w tym czasie tak się stało, nie była brana pod uwagę. Podczas pierwszej emisji 75% pracowników objęło udziały. Uznałem to za znak, że postąpiliśmy prawidłowo.
Przeszedłeś na emeryturę w 2000 roku. Co dziś ESBE oznacza dla Ciebie?
– Mogę wygodnie usiąść i potwierdzić, że firma rozwinęła się powyżej moich oczekiwań w ciągu ostatnich 20 lat. Mówi się, że „nowy szef, nowe porządki” i w przypadku ESBE jest to prawda. Mój syn Johan, który objął prowadzenie firmy po mnie, odegrał w tym dużą rolę. Miał wizje, kiedy przejmował firmę, i wdrożył je z pomocą organizacji, która jest imponująca.
Zawsze myślałem, że moja praca jest przyjemna, ale nie tęskniłem za nią ani jednego dnia. To prawdopodobnie oznacza, że przestałem pracować w odpowiednim momencie, ha, ha.